Mimo, że była nazbyt krewka, choć zagubiona w tym świecie "ludzi bezjajecznych", wydała mi się taka prawdziwa i szczera.
Sam film właściwie opowiada zwykłą historię i dość płytko ją rozwija, ale dobrze mi się go oglądało od samego początku do końcu. Bardzo dobra gra aktorska, niezwykle trafne dialogi, ciekawie skrojone postaci młodych ludzi u progu dorosłości, dobre tempo filmu, w czym zapewne miała też swój udział całkiem niezła ścieżka dźwiękowa. Ale przede wszystkim z ciekawością patrzyłam na Mary, na to jakie zmiany wokół siebie obserwuje (po dość krótkim oderwaniu od rzeczywistości), co czuje do siebie i innych, a czego jeszcze nie rozumie, jak w tym wszystkim wydaje się być prawdziwa, szczera i jak stara się nie być tchórzem. Bardzo dobrze to ubrała w słowa, gdy siedząc poza weselną salą taneczną dzwoniła do Jess. Najwięcej niewypowiedzianych emocji zawarła jednak w jednym słowie. "Tęsknię".