Nie jest to film w poszukiwaniu ziemi obiecanej, niemieckiego dobrobytu. Glównym motywem
dwójki dzieci jest nieprzeparta tęsknota za ukochanym ojcem. Angelopolus zaczerpnąl pomysl na
fabulę z krotkiej wzmianki w gazecie i rozkręcil z tego smutny ale niestety prawdziwy pejzaż jak
gdyby uśpionej w maraźmie Grecji pogrążonej we mgle a nie w slonecznych widokach
pocztówkowych biur podróży. I za tym przemawia wielkość tego reżysera, który w tak inspirujący
sposób rozklada swoją ojczyznę z anatomiczną precyzją.
To "niemiecki dobrobyt" doprowadził właśnie Grecję do bezbronności. A Grecy - jak polscy rolnicy - łyknęli unijne dotacje do biedy. I na biedę.