BoJack Horseman (2014-2020)
BoJack Horseman: Sezon 6 BoJack Horseman sezon 6, odcinek 16
odcinek BoJack Horseman (2014-2020)

Było miło, ale się skończyło

Nice While It Lasted 27m
8,5 608
ocen
8,5 10 1 608
BoJack Horseman
powrót do forum s6e16

Osobiście traktuję dwa ostatnie odcinki jako dwa alternatywne zakończenia. Nie w sensie dosłownym; to które scenarzyści wybrali do ostatniego odcinka z założenia staje się tym „defaultowym”, to zrozumiałe. Ale na poziomie przesłania oba stanowią dopełniającą się całość. Przez większą część serialu myślałem sobie, że zakończenie go śmiercią BoJacka (które jako hipotetyczna opcja gdzieś tam zawsze majaczyło) byłoby swoistym pójściem na łatwiznę. Skomplikowany, autodestrukcyjny typ bohatera noszący w sobie mnóstwo traum, próbujący wyjść na prostą, początkowo sam koncertowo spieprzający każdą okazję na nowe rozdanie, i zawodzący własnych przyjaciół, kilkakrotnie wszystko tracący, po części odzyskujący, by znowu stracić. Wreszcie docierający do momentu, gdy autentycznie zaczyna chcieć się zmienić, gotowy nie zaprzepaścić kolejnej szansy i wtedy zaczynają go dopadać błędy przeszłości i okazuje się że zaufania nie da się odzyskać a ci którzy widzieli cię na dnie niekoniecznie będą chcieli być częscią twojego nowego życia. Załamujący się znowu, pierwszy raz od dawna, tym razem z tragicznymi konsekwencjami. Postać którą widzowie zdążyli pokochać i znienawidzić, ale w większości jednak bardziej to pierwsze. Zabicie jej na koniec to oczywiście gwarantowane „mocne zakończenie”, do tego w jakiś sposób wpisujące się w nihilistyczną stronę całego serialu, ale zarazem poniekąd bezpieczne, bo murowane zagranie na emocjach widzów i zostawienie przed nimi tylko ściany. „Nieważne jakbyś się starał, nie uda ci się, twoje demony cię dopadną, nie napiszesz swojego życia na nowo, kolejny raz spieprzysz sam albo z czyjąś pomocą, nie unikniesz zapłaty za błędy, shitty life, shitty dead.” Drugie zakończenie, z ostatniego odcinka to pozornie pozytywne (BoJack i tak wszystko stracił, nie tylko pieniądze i pozycję, teoretycznie do odzyskania, choć wydaje się to mocno wątpliwe, ale przede wszystkim bliskich i przyjaciół) jest mniej dramatyczne, choć niemniej gorzkie. Wydaje się „błahe” i płaskie, ale prawdopodobnie właśnie takim miało być. To jest to drugie „sometimes”, pozornie mniej efektowne, dla którego pełnego wybrzmienia potrzebny był odcinek przedostatni.

ocenił(a) serial na 10
miszasagi

Pięknie powiedziane. Po 15 odcinku targały mną takie emocje. Czy naprawdę to zrobili? Czy rzeczywiście tak to musi się kończyć? Odcinek 16 jest wspaniały, ten słodko-gorzki ton bardzo pasuje. No i rzeczywiście, bez 15 nie miałby takiej siły. Już mi się tęskni za tym serialem, ale cieszę się że zakończył się będąc na wyżynach.

ocenił(a) serial na 8
miszasagi

Ja jednak myślę, że to właściwe zakończenie jest nie tylko gorzkie, ale jednak słodko-gorzkie, z jednej strony otwierające przez BoJackiem możliwości rozpoczęcia wszystkiego od zera ("turn yourself around"), a z drugiej strony budzi wątpliwości, czy znowu wszystkiego nie spieprzy, a utrata przyjaciół, choć smuci, zdaje się gorzką sprawiedliwością.

ocenił(a) serial na 10
szpieg_ola

no tak, coś na kształt nadziei zostawia, nie wszyscy też się od niego odwrócili (Mr. Peanuttbutter, zdaje się, jednak nie, reszta zaś nie tyle zdecydowała się całkowicie odciąć co zacząć trzymać dystans, nie wiemy jak z Hollyhock), choć niewątpliwie parę odcinków przed końcem serialu wydawało się, że BoJack będzie mógł wyjść na prostą na obarczonych dużo mniejszym kosztem warunkach. Patrząc na narastające konsekwencje kolejnych upadków BoJacka (i niemal cudem ocalone życie przy ostatnim) stwierdzenie Todda, że najwyżej znowu wytrzeźwieje wydaje się, może być jednak nazbyt optymistyczne..

ocenił(a) serial na 10
miszasagi

Jak to nie wiemy co z Hollyhock? Przecież ewidentnie zerwała z nim relację! Diane też nie chce już z nim więcej się przyjaźnić.
BoJack miał wiele możliwości zmiany... Jednak zawsze musiał coś spieprzyć. Przykład choćby z wywiadem. Niby to był już nowy, nawrócony BoJack ale wystarczyło, że pierwszy wywiad poszedł po jego myśli to już chciał z tego kolejne 5 minut sławy wycisnąć i wszyscy wiemy jak to się skończyło.
Po wyjściu z więzienia nie zmieni się. Ciągle będzie socjopatą, który niszczy wszystko i wszystkich wokół siebie.
PS. kurcze szkoda, że to już koniec Horesmana. Jeden z najlepszych seriali jaki powstał.

miszasagi

Moim zdaniem BoJack nie żyje. Dlaczego?
1. Każdy epizod jest zapętlony, początek jest puentą lub bezpośrednim nawiązaniem do końca odcinka.
2. BoJack Horseman jest cebulą. Ma strukturę serialu w serialu (Philbert, BoJack Horseman Show, Secretariat), będącego paralelą "aktualnych" wydarzeń i spajających pojedynczy sezon (głębsze warstwy cebuli), natomiast Horsin' Around jest zewnętrzną warstwą zamykającą wszystko w całość. Przykład: W pamiętnym odcinku "Free Churro" bohater wspomina, że w szóstym sezonie "Horsin' Around" matka Olivii wychodzi z odwyku i próbuje "odzyskać" swoją córkę, lecz ostatecznie wraca do nałogu.
Jak zmarł koń z "Rozbrykanych"? Pękło mu serce, ponieważ został "zapomniany" przez swoje sieroty. "Three little orphans one(PC), two(Todd), three(Diane),!without a home! or a !family tree!"...
3. Ten obraz. Ten obraz, na którym koń z opuszczonymi ramionami patrzy na konia w basenie.
4. To tylko sugestia.

ocenił(a) serial na 10
mpuks0

5. Utonął w basenie, a scenę jego śmierci oglądamy podczas otwierającej każdy odcinek sekwencji. Pozostałe urywki to migające przed oczami flashbacki z życia Horsemana. W tle widzimy jego przelatujące życie, natomiast w minie naszego bohatera dostrzegamy emocje, które towarzyszyły danym wspomnieniom. Stronę wizualną dopełnia lekko psychodeliczny motyw muzyczny. Genialny zabieg twórców serialu, którzy przez 6 sezonów dosłownie podają nam wyjaśnienie na tacy, jednak my, widzowie - ignoranci, nie potrafimy tego dostrzec.

ocenił(a) serial na 9
miszasagi

Mnie nie samo zakończenie nurtuje najbardziej. Spora część serialu jest o tym w jaki sposób widzowie dają się manipulować telewizji. W ostatnim odcinku Todd mówi o tym, że sztuka to wolność interpretacji. Czy nie interpretujemy BoJacka zbyt pobłażliwie? Czuję, jakby twórcy chcieli w nas wzbudzić mieszane uczucia. Przez wszystkie sezony zdążyliśmy pokochać BoJacka, bo wszystkie jego chore jazdy są przedstawione jako nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, które są podkręcone uzależnieniem i traumatycznym dzieciństwem bohatera i w sumie ostatecznie nie zrobił niczego aż tak strasznego. W ostatnim sezonie Horseman przechodzi przemianę i wszyscy się cieszymy i mu kibicujemy, ale wtedy wychodzi na jaw wisienka na torcie jego h***ozy, czyli fakt, że dla własnego alibi zwlekał z wezwaniem pogotowia do Sary Lynn, co może doprowadziło do jej śmierci. Uważam, że twórcy chcieli nam pokazać, że dajemy się też manipulować. Każdy z nas chciałby, żeby Bojack był dobry, bo go uwielbiamy, ale ta jedna rzecz pokazuje, że nie jest, posunął się do czegoś strasznego. I tu przechodzę już do konkluzji mojego długiego wywodu - To jest właśnie to, o czym mówi Diane w jednym z odcinków: media mają moc oswajania ze zjawiskami, tak jak Ellen oswoiła widzów z homoseksualizmem itd. Czy twórcy chcieli nas oswoić z tym, że nie ponosi się negatywnych konsekwencji takich czynów, czy chcieli zwrócić naszą uwagę na to w jaki sposób interpretujemy serialową rzeczywistość?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones