... logikę i kładzie ją na łopatki. W końcówce tej widzimy akcję pod domem towarzyszy jej sceneria jesienna pełno liści. Początek nastepnego odcinka czyli nie więcej niż 8 godzin później mamy zimę pełną gębą z czterdziesto centymetrowymi soplami zwisającymi z dachu. Na ziemi zalega mnóstwo nieodśnieżonego i udeptanego śniegu. Nie minęlo kilka dni. Minęlo kilka godzin o czym świadczy ojciec kiedy uspokaja dzieci po "nocnym wstrząsającym zdarzeniu. Ktoś pomysli - napadało w nocy (nie niemozliwe nie z takimi soplami). Ciąg dalszy tego absurdu widzimy później w rozmowie z jegomościem "ze służb" (tym co sprał ojca głównej bohaterki) mianowicie za rogiem miejsca "nocnego zdarzenia" o którym mowa znalazł on slady krwi - UWAGA : NA ŚNIEGU ?! Jakim cudem krwawe ślady znalazły się na śniegu skoro tego śniegu nie było w końcówce czwartego odcinka!
Takich błędów montażowych jest mnóstwo. Kolejny przykład: rodzice siedzą przy kolacji za oknem późny wieczór (ciemno), córka z kuchni woła ojca ten do niej idzie spotykają się w kuchni a za oknem dzień w kuchni widno.
Dwójka córek chodzi sobie samopas poza domem czy to wdzień czy to w nocy a rodzice jakby żyli w innej czasoprzestrzeni.
Ciężko to się ogląda.
No jest tych absurdów więcej ale pomimo tego polecam obejrzeć (choć w pewnych momentach na siłe bo przynudza) bo opowiadana historia jest wystarczająco interesująca a główny wątek się rozkręca i zaskakuje.
Mnie zmroziło natomiast "uczenie" jak należy wywoływać klisze filmowe i że czerwone światło ich nie naświetla. Osoby zajmujące się filmem podstawowe rzeczy powinny znać i nie popełniać takich kretyńskich błędów. Niby drobnostka, ale przez ten szczegół krzywo zacząłem patrzeć na ten serial. Inna sprawa, że jest on głupi, a bohaterowie infantylni do bólu.