Pomijając to, że sam serial oglądało się znakomicie i jest bardzo wciągający to jednak nie dało się nie zauważyć pewnych przytyków jego twórców w stronę urzędującego prezydenta USA w ostatnim sezonie. Ukazanie losu biednych nielegalnych imigrantów i sadystycznych strażników miało za zadanie wywołać u widza współczucie dla tych pierwszych i pokazać jak polityka imigracyjna Trumpa jest niehumanitarna. Już same stwierdzenie jednej bohaterki serialu o tym, że Ameryka to faszystowskie państwo rządzone przez tyrana było dość wymowne. Innym przykładem była rozmowa dwóch internowanych kobiet, w której jedna narzeka, że gdyby nie ta druga (skazana prawomocnym wyrokiem) to by teraz nie musiała siedzieć w obozie dla migrantów, a ta jej zaripostowała, że to nie osadzone migrantki głosowały na Republikanów. Dlatego więc pomimo tego, że sam ostatni sezon jeśli chodzi o fabułę był w miarę ok, to jednak miał on wydźwięk polityczny, przez co stracił lekko według mnie na ocenie i wyglądał trochę jak kampania wyborcza przeciw Trumpowi.