Na pierwszy rzut oka wygląda jak odpowiednik netfliksowego serialu przyrodniczego, ktoś ma porównanie?
Główna różnica jest chyba taka, że w Netfliksowym programie korzystają z kamer noktowizyjnych i większość obrazu nie jest w kolorze. W Appleowskim wszystko jest natomiast kolorowe. Odcinki są też krótsze i wydają się takim montażem najciekawszych scen z życia danego zwierza (każdy odc. jest o innym gatunku/miejscu). Trochę irytujące jest tylko to, że narrator (swoją drogą, Tom Hiddlestone) co jakiś czas opowiada, jaka to wspaniała technologia to kręcenie w nocy, jak to odkrywa nieznane sceny z życia zwierząt.